Getty zerka na CiebieWyobraź sobie, że z zdjęcia i obrazki w sieci patrzą na Ciebie, notują sobie co robisz, jakie strony oglądasz, zapisują sobie Twoje przyzwyczajenia, a potem raportują do bazy wszystko to, czego się dowiedziały. Do tej pory robił to Facebook obecny na każdej stronie www, robi to Google za pośrednictwem swojej wyszukiwarki, statystyk czy YouTube. No i NSA za pośrednictwem wszystkiego, co ma antenę, mikrofon czy mikrokontroler.

Do tego grona chce dołączyć Getty Images, największa firma sprzedająca prawa do używania fotografii. Są kimś takim jak ZAiKS czy RIAA W USA ale zajmują się zdjęciami i obrazkami. Ok, są trochę bardziej nowocześni niż mamuty prawa autorskiego. Władze w Getty doszły do wniosku, że choć siedzą, niczym smok, na górze złota – w postaci nieprzebranego skarbca obrazków i grafik, to mogły by lepiej gospodarować swoim skarbem.

Nie ma róży bez kolców

Getty chce się podzielić swoimi skarbami, fotografiami, z Internetem, za darmo, bez żadnych opłat. To róże. Są też kolce. Aby użyć zdjęć od Getty, trzeba osadzić je na własnej stronie za pomocą kodu iframe, podobnie jak to się robi z Facebookiem i z YouTube. Oznacza to, że Ty, właściciel strony www nie masz żadnej kontroli nad tym, co się dzieje w ramce z Getty. Gdy będziesz się patrzyć na obrazki, one będą zerkały na Ciebie.

Działacz fundacji Electronic Frontier, Parker Higgins zwraca uwagę, że nie tylko obrazki z Getty śledzą Ciebie i innych internautów. Robią to też filmy z YouTube, lajki z Facebooka, statystyki i +1 z Google, a także wiele innych dobrodziejstw które duże firmy pozwalają osadzać na stronach internetowych.

Getty mogłoby wyjść na przeciw obawom i podejrzeniom o śledzenie, gdyby Getty wprost przyznało jakie dane i w jakim celu będzie zbierać. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. W wywiadzie The Verge przedstawiciel Getty przyznał, że chcą przekuć zainteresowanie zdjęciami w zysk, ale jeszcze nie mają planu jak to zrobić. W obecnej chwili przedstawiciel przyznał, że zbierane są jedynie dane o popularności wykorzystanych zdjęć, ale ta sytuacja może się zmienić w każdej chwili. Idealnie było by, gdyby Getty zbierało tylko tyle danych, ile jest rzeczywiście potrzebne, by usługa działała, jednak częsta praktyką jest zapisywanie przez firmy wszystkich możliwych danych na wszelki wypadek, bo może gdzieś w przyszłości się do czegoś przydadzą.

Notka powstała na podstawie wpisu z Boing Boing http://boingboing.net/2014/03/12/gettys-free-image-embedding.html
Obrazek – „spy eye” by Nicky Doyle, Flickr