Plus to jednak nie to, w moim strumieniu tylko zdjęcia pejzażowe, anime i polityka. Przejada mi się, delikatnie mówiąc. Zdarzają się ciekawsze dyskusje, jednak mam jakiś niedosyt.

Twitterowe 160 znaków to za mało, nie da się nimi wyrazić wszystkiego. Ciągle nie czuję tego medium. Tu jeszcze bardziej niż na g+ czuję się odtwórczy. +1, reshare, to znowu +1. Fajnie, że w obu miejscach jest tłum ludzi, łatwo o nawet najbardziej skrajne opinie, mimo to chyba jestem nimi zmęczony.

Jak wszystkim dookoła.

Powinienem wrócić do bloga. Intelektualna gimnastyka, twórczość własna, a nie tylko bierna konsumpcja. Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak jakieś zobowiązanie noworoczne, te zdychają do połowy miesiąca.

Może na początek przywrócę zza grobu kilka swoich wpisów z blogu firmowego? Nikt nie będzie miał pretensji, w końcu blog zdechł śmiercią naturalną, przejęty przez spamboty i wkoszony z serwera.