Lew Starowicz o seksie i politykach

No bo generalnie jest tego typu zależność, że zajadłość w sprawach seksu musi mieć zawsze osobisty kontekst. Jeśli ktoś prowadzi krucjatę antyseksualną, jest taki rozsierdzony, to za tym stoi problem osobisty. Mężczyzna niesprawny w seksie często staje się antyfeministą. W impotencie rodzi się wrogość w stosunku do kobiet. Ci politycy, którzy mają takie ostre wystąpienia, to albo mają zaburzenia sprawności, albo niską pozycję w roli kochanka, są lekceważeni w tej sferze. Albo tłumią jakieś mroczne potrzeby seksualne. Jest taki jeden z tych prawicowych polityków napalony na seks, kompletny sadysta. Nie może się od tego problemu uwolnić.

Bo niech mi pani powie – jeżeli kobiety mają swój kongres albo swój marsz na 8 marca, to dla zdrowego seksualnie i psychicznie mężczyzny to jest normalne. Więc skąd ta zajadłość niektórych? To, że krzyczą, że te baby jakieś niedorobione, męskie, że lesbijki. Skąd ta wrogość? Ona musi mieć podłoże osobiste.

Genderzenie i pieprzenie, czytasz na własną odpowiedzialność.

Czytasz na własną odpowiedzialność, autor nie gwarantuje zachowania zdrowia psychicznego po lekturze tej notki. Twojego jak i autora. Autor napisałby więcej, ale gonią go z kaftanem i ucieka bo nie wie czy go chcą zapakować do pokoju bez klamek czy od razu na stos. I nie wie co jest gorsze. Ostrzegałem. Czytam na temat tego […]