Midnight Commander to kapitalne narzędzie, kto korzystał z jego protoplasty w czasach DOSa, ten wie. Jest niczym szwajcarski scyzoryk dla takiego lenia, jak ja. Must-have wszędzie, gdzie tylko da się odpalić konsolkę. Na windows też.

Ekipa od Ubuntu w paczce ustawiła domyślną konfigurację tak, że próba zapisu pliku otworzonego z vfs kończy się niepowodzeniem. To znaczy, mc nic nie mówi, tylko nie wgrywa pliku na serwer.

Steps to reproduce:

Jeśli Twoje zmiany szlag trafił i widzisz pierwotną wersję, sprzed wprowadzenia zmian – to właśnie wystąpił ubuntu-mc-remote-bug-save-feature. Szukałem w ^g co to mogło spowodować, byłem skłonny podejrzewać babol gdzieś w kodzie, ale przyczyna problemu musiała być prostsza. Nie wiem, może gdzieś jest ten skrawek informacji, którego nie mogłem znaleźć – jak wytępić tego feature/buga.

Na którejś z kolei instalacji Ubuntu wkurzyło mnie to zachowanie i zbadałem przyczynę. Winną okazała się odznaczona opcja „use internal edit„. Po zaznaczeniu dziada – wszystko działa zgodnie z oczekiwaniami.

Może się to komuś przyda. A ja złoszczę się na siebie, że dopiero teraz to znalazłem.

No, jest 2:30, może pójdę spać, skoro pracować nie mam już ochoty? 😉