Przez dwa miesiące używałem na staruteńkim modelu Bravo testowego ROMu z ICS i z JB. Oto moje review.
Android 4.0 Ice Cream Sandwich
ICS to jedna z wersji Linuksa, dostosowana do pracy na komórkach i tabletach, mocno zintegrowana z ekosystemem Google’a, adoptowana przez twórców sprzętu do konkretnych urządzeń. Google udostępniło aktualizacje urządzeń z ICS do nowej wersji nazwanej Jelly Bean. Żelek, mówiąc po polsku.
Razem z Żelkiem, urządzenia zyskały nowe funkcjonalności, usprawnienia. Google i producenci urządzeń zapominają tylko o klientach – posiadaczach starszych urządzeń. To zrozumiała polityka. Apple ją stosuje od lat, a jego klienci to akceptują. Są bardziej przywiązani do platformy niż u HTC, albo zrezygnują z Apple w ogóle, tracąc dostęp do programów za które kiedyś zapłacili albo kupią kolejne urządzenie tej firmy. Ekosystem Androida pozwala wybrać producenta – skoro HTC jest złe, kolejny telefon może być Samsunga czy innego producenta, wiwat konkurencja!
Android, na szczęście, jest platformą Open Source, co oznacza że każdy, kto ma trochę wiedzy, może eksperymentować i zmieniać Androida. Dzięki niezależnym twórcom, można wgrać na telefon Androida innego niż ten od producenta. To znaczy że nawet jeśli producent nas olał, możemy cieszyć się tymi nowymi funkcjami w swoim telefonie.
Przez kilka lat rozwoju powstało wiele niezależnych wydań Androida, najbardziej znanym jest CyanogenMod. Powstało też wiele rozwiązań i narzędzi ułatwiających wgrywanie tych wydań czyli ROMów. Piszę o tym ponieważ za pomocą jednego z tych narzędzi, programu ROM Manager, można wgrać ICS na staruteńkie HTC Desire.
ICS jest śliczny. Czysty, estetyczny, wygodny. Ma porządną przeglądarkę (żegnaj, Firefox!), dostępnych jest na niego sporo nowych programów. W końcu dzięki ICS rozwiązałem problem braku miejsca na programy (ICS lepiej sobie z tym radzi niż Android 2.3, nawet z wbudowanym App2SD czy Link2SD). Z bólem przyznaję, że nie wiem jak mogłem używać 2.3 bo jest tak dużo usprawnień! Z bólem, bo ICS ma jedna wadę: na tak starym telefonów jak HTC Desire jest miewa czkawki, zdarza się, że uciążliwie zwalnia.
Pisząc tę notkę zastanawiałem się czy nie przywrócić sprawdzonego 2.3 – Ginger Bread w miejsce Lodowej Kanapki bo oczekiwanie na reakcję jest bardzo uciążliwe! Szkoda mi tego ślicznego interfejsu, wygodnego ekranu startowego ale z drugiej strony – muszę czekać ładną chwilę zanim telefon zacznie reagować, to męczy. Ekran do pisania w w trybie horyzontalnym uruchamia się po sekundzie czy dwóch, a po załadowaniu klawiatura reaguje z opóźnieniem.
Telefon ma służyć do pracy (i rozrywki oczywiście) a nie do oglądania. Ginger Bread jest zauważalnie szybszy, jednak zawsze już będę miał pewien niedosyt korzystając z niego, bo spróbowałem nowszego, lepszego softu.
W chwili gdy publikuję tę notkę wiem, że nie wrócę do GB. Pogrzebałem w ustawieniach telefonu i czuję różnicę. ICS dalej jest wolniejszy niż GB ale jest to znośne. Dałem mu kilka dni, a potem jeszcze dwa tygodnie. Przyzwyczaję albo się pożegnamy, myślałem. Gdy pisałem tę notkę, chciałem wrócić do GB, choć nie byłem pewien. ICS to pod względem wygody użytkowania jak przesiadka z Win98 na XP. Po trzech tygodniach używania ICS – nie chcę wracać.
Po przesiadce pozbyłem się sporej części programów które robiły to, co ICS ma wbudowane. Najczęściej używane programy gdy zostały wpisane w cache, nie są już tak ociężałe. Bateria ucierpiała trochę, bo ICS szybciej zużywa prąd ale bez przesady. Za to zdarza mi się wyłączać dostęp do sieci 3G, gdy jej nie potrzebuję – czyli gdy telefon jest w kieszeni albo jest zasięg wifi. GingerBread był underclockowany przeze mnie do ok. 900Mhz, ICS pracuje z pełną mocą procesora. Programy uruchamiają się trochę wolniej niż na poprzedniej wersji systemu ale ogólny odbiór jest lepszy. Nie wrócę do GB.
Problemy z ICS na HTC Desire
Testując kolejne ROMy, dotarłem aż do Jelly Bean. Po drodze popełniłem kilka błędów. Najdotkliwszym było wgrywanie wszystkich programów tylko na kartę pamięci, poprzez a2sd. Przez ten błąd kilka razy robiłem reset całości, bo telefon okropnie zwalniał. Wszystko ładowało się ładne kilka sekund, w tym – klawiatura. Najlepszym rozwiązaniem dla posiadacza HTC Desire jest wgranie aplikacji i dalvik cache na kartę pamięci, a pozostawienie danych aplikacji w pamięci telefonu. Programy które dobrze współpracują z danymi na karcie SD – same tam przegrywają dane. Przykładem będą Evernote czy Pocket, których dane zajmują łącznie kilkaset MB miejsca.
Często pojawiającym się problemem było zjadanie baterii przez proces skanowania biblioteki mediów, dzięki której android pozwala łatwo i szybko przeglądać kolekcję plików mp3. Winny okazał się błąd w systemie plików. Najłatwiej temu zapobiegać kopiując mało muzyki na telefonie i pamiętając by nie wyłączać telefonu przez wyjęcie baterii (u mnie – częste…). System powinien odmontować dyski przed wyłączeniem. Na desktopie dbam o to. Na komórce – jakby mniej. Overclocking procesora potrafi czasem doprowadzić telefon do niestabilności. Wtedy zwieszka systemu i reset przez wyjęcie baterii. A potem problemy.
Sztuczne powiększanie bufora karty pamięci z 128KB do 512KB czy 1MB nie wpływa tak korzystnie na pracę telefonu, jak mogłoby się wydawać. Na dłuższą metę, telefon pracuje wolniej. Widać to najbardziej w programach typu Evernote czy Ingress, które intensywnie korzystają z karty pamięci.
Po wgraniu Żelka, telefon stracił możliwość udostępniania połączenia z internetem przez wifi. Pomocne okazało się wgranie aplikacji do thetheringu, której można było wytłumaczyć, że mój telefon ma inny soft (JB generic) niż producent polecił. Wtedy ruszyło.
Czy warto było się z tym wszystkim męczyć? Zdecydowanie tak! Stockowy ROM od HTC był średni, miał wciśnięte dużo programów z których nigdy nie korzystałem, np Facebooka. Miał bardzo mało miejsca do wgrania programów przez market. No i GB się zestarzał technologicznie, są już lepsze wersje systemu operacyjnego. Po co więc trwać przy starociu?