Wbrew często powtarzanej nieprawdzie, można korzystać z MS Office’a pod Linuksem. Nie, nie trzeba korzystać do tego z wirtualnych maszyn ani posiadać windowsa ze zdalnym pulpitem. Wystarczy zwykły linux i również zwykłe wine.

Słowem wstępu, zostałem zmuszony do napisania magisterki. Tex nie znam, czasu mało, OO gryzie a Google Docs ma zbyt mało ficzerów, więc wybór padł na MS Office. 2007 bo kiedyś mi działał pod linuksem. No właśnie, kiedyś.

Tym razem strasznie się sypał. Zamiast UI pojawiały się czarne artefakty i okno się niespecjalnie chciało rysować, oślepiając mnie migoczącym czarnym czymś. Tak się nie da pracować.

Winnym okazał się driver intela do karty graficznej (moja to leciwe zintegrowane gma945). Nie mam żadnych wodotrysków, ot zwykłe KDE na Fedorze. Community od Ubuntu w postach sprzed prawie roku twierdzi że problem został wyeliminiowany w driverze X11 dla intela. Ja mam o 2 oczka minor większy, niż tam wspomniana, a błąd jest nadal. Super. Nie wiem czy Canonical nie pchnęło łaty w górę, Red Hat jej nie klepnął, czy kto inny dał ciała. Nie obchodzi mnie to – chcę działającego Office’a.

Walkaround okazało się mieć wine:

$ wine regedit

I do rejestru dopisujemy w kluczu:

HKCU \ Software\Wine\X11 Driver

Wartość typu string:

ClientSideWithRender =”N

Ok, działa. Tylko Office zamiast przyjmować ode mnie polskie znaki, po menu skacze uruchamiając losowe opcje. Jako pierwszego winnego podejrzewałem flagi LC_* które mam notorycznie ustawine na en_US.UTF-8 ale to nie to, w kwrite są polskie znaki.

Winnym okazało się ustawienie klawiatury – chociaż było jak pamu przykazał „pl” miało układ klawiatury na 101 klawiszy. Po przestawieniu na 105 klawiszy ruszyło.

Mam nadzieję, że komuś to się przyda

Srsly, tyle lat używam komputerów, nigdy na to nie zwracałem uwagi. Po prostu działało. Teraz trzeba tylko napisać tę magisterkę bo termin oddania pracy do dziekanatu się nieuchronnie zbliża XD

Efekt prezentuje się na poniższym obrazku:

Linux Office 2007