Microsoft w końcu udostępnił światu swoją broń przeciwko Google Docs. Rychło w czas, można powiedzieć. Zainteresowani zdążyli już przyzwyczaić się do pakietu z Moutain View. Popatrzmy ten zapowiadany killer-app jest wart.
Interfejs Worda z Office Web Apps przypomina ten znany z MS Office 2010. Takie same kolorki, wstążka znana z wersji 2007. Nawet menu kontekstowe zostało upodobnione do znanego z programu desktopowego. Jest tylko jeden mały problem – wszystko jest bardzo ubogie. Dostępne są podstawowe funkcje formatowania tekstu, style formatowania, ostatecznie można wstawić tabelę, clip art czy obrazek. I na tym w zasadzie koniec.
Zespół rozwijający produkt pozostawił wiele niedopatrzeń. Przy wysypaniu się przeglądarki w trakcie pisania, tracimy możliwość otworzenia dokumentu do edycji. Menu do zmiany czcionki długo się otwiera. Brakuje możliwości wspólnej pracy nad tekstem przez kilka osób. Dokumenty się nie zapisują same – trzeba specjalnie kliknąć w ikonkę z dyskietką, by plik się zapisał. Trochę to trwa. Nie można też w tym czasie edytować dokumentu. Rozumiem, że Microsoft chce zabezpieczyć uzytkowników przed zespołem cieśni nadgarskta i zmusić ich do oderwania się od komputera co kilka minut, ale czy to aby na pewno najlepsze rozwiązanie?
Brakuje usprawniaczy znanych z pakietu desktopowego. Nie ma okienka pomocniczego znad menu kontekstowego, nie działa podgląd na żywo zmian formatowania. O czymś takim, jak wstawienie nowej strony, czy znaku podziału stron można na razie zapomnieć. Nie ma nawet starego dobrego znajomego – spinacza. 😉
Testując worda z chmury wykorzystałem gest ekranu dotykowego – skalowania strony. W wordzie można w ten sposób zmienić przybliżenie kartki. W przeglądarce – powiększenie strony. W Word WebApp można w ten sposób utracić swój dokument. Chrome się posypał i odciął mnie od mojego dokumentu. Mogę teraz jedynie podejrzeć jego treść, ale nie edytować. Szkoda, że go nie zapisałem, bo muszę teraz napisać pół tej notki na nowo.
Zastanawiam się mocno, jakiej przeglądarki używa zespół rozwijający tę aplikację. Na pewno nie jest to IE8 – w tej przeglądarce nowy Word działa fatalnie. Ma czkawkę, liczne przestoje i stopklatki. Nie mam nerwów by dalej jej używać w ten sposób. Może pod Firefoksem i Safari będzie działać sprawnie. Przy okazji sprawdziłem na własnej skórze, że 95% cieszy tylko pierwsze 10 minut. Potem najzwyczajniej wkurza. Tak było pod Operą.
Dobrym pomysłem była integracja pakietu z SkyDrive. Darmowe 25GiB wirtualnego dysku są zawsze przydatne. Wolał bym chyba jednak mieć dostęp do dokumentów z poziomu Live Mesh, ale nie można mieć wszystkiego. Po uszach natomiast powinno się oberwać komuś za to, że jedno rozwiązanie do zarządzania dokumentami już jest – mówię o Live Workspace. Teraz mamy dwa i najpewniej Workspace zostanie porzucone.
Wspaniale byłoby, gdyby Office Web Apps, tak jak Google Docs wspierał pracę w trybie offline. Nie sądze jednak, że zespół się na to zdecyduje. IE8 kiepsko stoi z HTML5, użycie Flasha to byłoby świętokradztwo, a Gears to grzech śmiertelny i bluźnierstwo. Szkoda, bo nie zawsze jest dostęp do sieci, a w takich przypadkach trzebaby uzyć pakietu desktopowego. Jeśli jednak mamy kupić i wykorzystywać często pakiet desktopowy, to na co nam Office WebApp?
Zbliżając się do podsumowania, mogę powiedzieć, że ekipa wykonała kawał dobrej, solidnej roboty. Czeka ją jeszcze kilka razy tyle. Podstawowe funkcjonalności są zapewnione, dokument można otworzyć, edytować, zapisać, zamknąć. Na tym w zasadzie koniec. Największym atutem Office Web Apps, obok magicznego logo, które wzbudza zaufanie decydentów, jest wygląd pakietu. Dzięki temu może być łatwiej przekonać panie Krysię i Basię z księgowości do przesiadki w chmurę. Wszak do napisania raportu czy sprawozdania Office WebApp wystarczy w zupełności. Największą wadą, ale nie samego Office WebApp, a całego pomysłu na chmurę Microsoftu jest kiepska integracja różnych usług. Może to się zmieni z czasem, bo Hotmail tez czeka renowacja, a inne usługi też są przecież ciągle rozwijane.Wątpię jednak, czy Gigant z Redmond dorówna konkurentowi z Mouintain View w tej dziedzinie.
Obok Worda jest tez do dyspozycji Excel, Power Point i One Note. Nie testowałem ich za bardzo, jednak jeśli z używaniem ich będą się wiązać podobne problemy, jak z Wordem, to raczej pozostanę przy pakiecie Google’a. Pomimo że ich interfejs jest brzydki jak stado nieszczęść i mocno denerwujący.